wtorek, 2 września 2014

Football counts as culture

          W Anglii fajne jest to, że muzea są darmowe. Nie wszystkie niestety, ale większość. Do większości tej należy Narodowe Muzeum Futbolu, które odwiedziliśmy któregoś popołudnia.
Już sam budynek zachęcił mnie do wejścia do środka:


W środku również było ciekawie. Obejrzeliśmy egzemplarze pierwszych piłek, takie ze zwierzęcych skór, powiązane sznurkami. Były też pierwsze koszulki, które nawet można było nałożyć do zdjęcia. Za szybami stały różne puchary, w tym replika Pucharu Mistrzostw Świata, który bardzo mi przypadl do gustu.



Muzeum futbolu na pewno jest dużą atrakcją dla dzieci. Znajduje się tam bowiem wiele interaktywnych eksponatów. Można m. in. kopać piłką do celu, wybierać wygląd maskotki angielskich drużyn (na to skusiłam się i ja), dopasowywać na czas loga federacji piłkarskich do odpowiednich krajów (układałam to z Matem i całkiem dobrze nam poszło), rozegrać mecz na wyimaginowanym boisku, i tak dalej, i tak dalej...



Ciekawym pomysłem była duża tablica, na której można było powiesić karteczkę z napisanym przez siebie najciekawszym momentem oglądanym podczas meczu. Mat zapisał mecz Zagłębia Lubin z Legią Warszawa. Ja ani przez moment nie zastanawiałam się, co dla mnie jest hitem...




Było też trochę gadżetów...





Na koniec złota myśl Germaine'a Greera, która - mimo, że nie jestem wielką fanką piłki nożnej - bardzo mi się spodobała. Myślę, że odnosi się ona do każdej dyscypliny sportu, nie tylko futbolu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz